Koniec marca to chyba dobry okres dla mojej kreatywności. Właśnie wtedy zaczęłam swoją przygodę z decoupage. Wiecie, że nadal mam swój pierwszy rachunek ze specjalistycznego sklepu we Wrocławiu? ;) Dzięki temu wiem, że moja przygoda z tym stylem rozpoczęła się dokładnie 28 marca 2012! Zarówno sklep, jak i decoupage poleciła mi moja koleżanka z roku, za co bardzo jej dziękuję - sama chyba w życiu bym się do tego nie zmotywowała, a mam z tego wiele radości. :)
28 marca 2012 otrzymałam też swoje pierwsze zamówienie. Mimo takiego zaufania (koleżanka poprosiła mnie o żółto-niebieski zestaw zanim jeszcze wykonałam jakiekolwiek prace), poprosiłam ją, aby poczekała, aż zrobię kilka innych rzeczy. ;) Tak właśnie powstała moja pierwsza bransoletka:
Paryska bransoletka cieszyła się największą popularnością. Powstała w czterech egzemplarzach - żadna z nich nie była jednak identyczna. Taki urok rękodzieła. :) Niedługo potem zrealizowałam swoje pierwsze zadanie - cytrynowy zestaw:
Takie były właśnie moje początki z decoupage. Ostatnio miałam długą przerwę od tworzenia, za którą przepraszam zarówno Was, jak i samą siebie. Od dziś postaram się, aby nigdy nie była ona aż taka długa. :)
PS Wpis chciałam zadedykować Magdzie. Dziękuję za motywację do założenia bloga, pomoc w jego tworzeniu i niecierpliwość związaną z pierwszym wpisem. :)
W końcu jest! Reaktywacja! Cieszę się niezmiernie :)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę, bo zaczynałam mieć wyrzuty sumienia. Teraz tylko czekam na kolejny wpis u Ciebie! :)
UsuńOby tak dalej! Oby pasja, motywacja do tworzenia Cie nie opuściła! :) Twórz i czaruj nas swoimi małymi dziełami ;)
OdpowiedzUsuńOla By.
Dziękuję, Olu. Postaram się czarować jak najdłużej. Zwłaszcza, że mam nowe pomysły. :)
UsuńGratulacje i witamy w blogosferze!! Już od dawna na Ciebie czekałam! Bransoletki urocze! Bardzo lubię technikę decoupage, choć ostatnio mniej robię, to kiedyś powstawały cuda jedno po drugim :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję! Miło być tak powitanym. Mam nadzieję, że kiedyś pokażesz mi swoje dzieła decoupage? Chyba że pokazywałaś je na blogu jeszcze za nim zostałam jego obserwatorką (jak ja mogłam kiedyś żyć bez Twoich inspiracji?!). :)
UsuńDziękuję za dedykację, szalenie się cieszę, że w końcu tu jesteś :) Oczywiście będę Twoim najstalszym (jest w ogóle takie słowo? :D) i najwierniejszym czytelnikiem :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy jest takie słowo, ale niezmiernie Ci za nie dziękuję. I nie kasuj bloga! :)
Usuńuwielbiam sudoku. na samym początku przyglądałam się dziadkowi, który namiętni wpisywał cyferki i nie mogłam pojąć jak on to robi. metodą prób i błędów nauczyłam się i ja.
OdpowiedzUsuń